Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki
Przedszkole Gminne Nr 4 z Oddziałami Integracyjnymi w Kłobucku

czwartek 08.04.2021

Utworzono dnia 08.04.2021

temat: Wiosna w gospodarstwie

 Mysia jedzie na wieś

 Maciejka Mazan

 Mysia przyjechała w odwiedziny do kuzynów na wieś. Przez całe życie mieszkała w mieście,

 więc wszystko było tu dla niej dziwne. Pani Polna, mama jej kuzynów, powiedziała, że to nic nie

 szkodzi, bo jutro z samego rana oprowadzi ją po okolicy.

 Ale rano przywieźli ziarno i pani Polna musiała się nim zająć, więc przewodnikiem Mysi został jej kuzyn Mysiałek. Mysiałek trochę zazdrościł Mysi tego mieszkania w mieście i ze wszystkich sił starał się pokazać, że na wsi jest o wiele ciekawiej.

 – Przede wszystkim mamy własnego gospodarza – oznajmił. – To taki pan, który stara się,

 żeby nam niczego nie brakowało.

 – My też mamy własnego gospodarza – odparła Mysia. – Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, bo zostawia na podłodze dużo smacznych okruszków.

 – Nie sądzę, żeby wasz gospodarz był lepszy od naszego – powiedział Mysiałek z urazą. –

 Zresztą zaraz zobaczysz. Tylko się pospiesz, bo się spóźnimy!

 – Przecież jest dopiero piąta – zdziwiła się Mysia, która w domu nie wstawała o tej porze.

 – Na wsi wszystko zaczyna się wcześniej – powiadomił ją Mysiałek z ważną miną i oboje

 pobiegli na podwórko. A tam właśnie gospodarz szedł do chlewu z wiaderkiem, a gospodyni

 rzucała ziarno kurom.

 – Widzisz, jak o nas dbają? – powiedział Mysiałek z dumą. – Zostawiają dla nas jedzenie na

 podwórku i w chlewie, żebyśmy zawsze mieli jakąś przekąskę. Szkoda tylko, że te kury i świnki

 częstują się bez pozwolenia…

 – A to nie jest jedzenie dla kur i świń? – zdziwiła się Mysia.

 – Nie wiem, skąd ci to przyszło do głowy – prychnął Mysiałek i dodał: – A teraz biegiem!

 I oboje pobiegli do obory, gdzie stało bardzo dużo krów. Wszystkie były zniecierpliwione

 i mówiły, że najwyższy czas, żeby je wydojono. Mysia pomyślała, że dojenie tylu krów potrwa

 bardzo długo, ale gospodarz przyniósł dziwne urządzenie, przez które mleko popłynęło prosto z krowich dójek do zbiornika.

 – Widzisz? – spytał zadowolony Mysiałek. – To dojarka. Gospodarz robi to dla nas. Bardzo

 lubię mleko i śmietanę. Będą na śniadaniu, więc chodź szybko!

 I Mysia pobiegła za Mysiałkiem do domu. Rzeczywiście, na śniadanie podano świeże mleko

 i śmietanę oraz wiele innych smakołyków. Dlatego nie zdążyli zobaczyć, jak gospodarz wyrzuca z obory starą ściółkę i wymienia ją na nową, ale Mysiałek zapewnił, że to także dla niego, bo

 on bardzo lubi odwiedzać krowy i bawić się w czystej ściółce. No, a przy okazji krowy także się

 ucieszą, że mają w oborze przyjemnie.

 Po powrocie z obory gospodarz zaczął szukać kluczyków do traktora.

 – Oho! – zawołał Mysiałek. – Wspaniale się składa, gospodarz zawiezie nas na pole!

 I oboje popędzili na podwórko, gdzie stał traktor z doczepioną do niego broną. Mysia i Mysiałek przycupnęli na niej i pojechali na wycieczkę na pole, gdzie gospodarz jeździł traktorem

 tam i z powrotem, a brona robiła w ziemi głębokie bruzdy.

 – To też dla nas? – spytała Mysia.

 – Oczywiście – odparł Mysiałek. – Ja bardzo lubię jeździć ciągnikiem.

 – A po co są te bruzdy w ziemi?

 – Hmm… – zamyślił się Mysiałek. – Może to korytarze dla mnie do biegania?

 Więc oboje zeskoczyli z brony i zaczęli się bawić w wyścigi na polu. Tak się rozbawili, że nie

 zauważyli, jak gospodarz zawraca i jedzie do domu.

 Dopiero po jakimś czasie Mysiałek poczuł, że burczy mu w brzuszku.

 – Ojej – zmartwił się. – Gospodarz nie zauważył, że nas nie ma!

 – Co teraz będzie? – przestraszyła się Mysia.

 Mysiałek spojrzał na słońce.

 – O tej porze gospodarz je obiad – powiedział ze smutkiem. – Na pewno bardzo smaczny…

 – Wracamy do domu? – spytała Mysia.

 Ale zanim coś postanowili, usłyszeli warkot traktora.

 – Gospodarz wraca! – ucieszył się Mysiałek. – Chyba się zorientował, że nas zgubił!

 Tym razem za traktorem jechała dziwna maszyna, z której wypadały ziarenka, lądując dokładnie w bruzdach, które gospodarz niedawno wyorał w polu.

 – Widzisz! Przywiózł nam obiad! – zawołał Mysiałek.

 – To nie jest obiad – rozległ się głos za ich plecami. Oboje odwrócili się i zobaczyli mamę

 Mysiałka, która przyjechała na siewniku. – Obiad czeka na was w domu. A to są nasiona, z których wyrosną plony.

 – A ja bardzo lubię jeść te plony, więc gospodarz robi to dla mnie – upierał się Mysiałek.

 I wszyscy wrócili do domu pieszo, bo pani Polna powiedziała, że nie można wszędzie jeździć

 traktorem. Trzeba się też trochę ruszać.

 Do końca dnia Mysia nie miała ani chwili, żeby się ponudzić. Bawiła się z kurami, kaczkami

 i gąskami, poszła razem z Mysiakiem porozmawiać ze świniami, a kiedy gospodarz wrócił wieczorem z pola i znowu przyniósł krowom paszę i je wydoił, Mysia stała obok i przyglądała się

 wszystkiemu z wielkim zainteresowaniem.

 A gdy wróciła do własnego domu, o wszystkim opowiedziała rodzicom.

 – Mysiałek ma wielkie szczęście, bo jego gospodarz bardzo o niego dba! Robi mu korytarze

 do biegania po polu, rzuca ziarenka i specjalnie dla niego doi krowy!

 Rodzice spojrzeli na siebie.

 – To chyba nie tak, Mysiu – powiedziała mama. – Taki gospodarz musi codziennie dbać

 o pole i zwierzęta, bo na tym polega jego praca.

 – No właśnie o tym mówię! – odparła Mysia. – Gospodarz bardzo dba o Mysiałka! Zbudował mu dom, chlew, oborę i kupił traktor, żeby wozić Mysiałka na pole! Musimy się przeprowadzić na wieś!

papierowa kura : www.krokotak.com

ZAŁĄCZNIKI:

  • Załącznik
    Utworzono dnia 08.04.2021, Format: brak danych, Rozmiar: brak danych

Zegar

Kalendarium

Lista wydarzeń w miesiącu Kwiecień 2024 Brak wydarzeń w tym miesiącu.